XXIII NIEDZIELA ZWYKŁA

08.09 – 23. Niedziela zwykła - KERYGMA - katecheza w Sieci

Effatha – to znaczy: Otwórz się! (Mk 7, 34) – te słowa wypowiada w Ewangelii Jezus do głuchoniemego, któremu przemierzając posiadłości Dekapolu, przywraca słuch i mowę. To uzdrowienie nawiązuje do mesjańskiego proroctwa, które wybrzmiewa w pierwszym czytaniu: Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło wykrzyknie (Iz 35, 5-6). To Jezus jest Mesjaszem, który wypełnia starotestamentalne proroctwa. Historia uzdrowienia, którą przedstawia nam dzisiejszy fragment Ewangelii, mówi nie tylko o przywróceniu zdrowia fizycznego, ale również i duchowego. Perykopa wskazuje nam, że człowiek potrzebuje otwarcia na Boga i na Jego słowo.

Otwarcie na Boga bywa niekiedy wymagające i trudne. W drugim czytaniu św. Jakub przestrzega braci w wierze, aby nie wynosili ludzi bogatych nad biednych: Bracia moi, niech wiara wasza w Pana naszego, Jezusa Chrystusa uwielbionego, nie ma względu na osoby (Jk 2, 1). Wydaje się, że jako ludzie wierzący wiemy doskonale, że człowiek ubogi nie jest w niczym gorszy od zamożnego. Każdy jednak przyzna, że są ludzie, z którymi żyje nam się lepiej, a są tacy, z którymi nie chcielibyśmy mieć wiele wspólnego. Teoretycznie wiemy, że wiara nie ma względu na osoby, ale praktycznie trudno jest wcielić tę zasadę w życie. Jak poradzić sobie w takiej sytuacji? Effatha – to znaczy: Otwórz się! (Mk 7, 34) Otwórz się na Boga i na Jego słowo! Bóg zwraca się do każdego indywidualnie, bo każdego zna i wie, jakie są nasze potrzeby i braki. Jeśli jednak nie otworzymy naszych uszu i naszych serc, Jego wołanie echem odbije się od drzwi. Ale co to znaczy, że mamy się otworzyć?

Kiedy zajrzymy do słownika, przeczytamy w jednej z definicji, że „otworzyć się” to znaczy stać się gotowym i chętnym na zmiany, na przyjęcie czegoś nowego. To określenie trafnie określa jeden z aspektów otwarcia duchowego. Zatem otwarcie się na słowo Boga musi wiązać się z tym, że jestem gotowy na zmiany w moim życiu. Drogą do tej zmiany wskaże mi słowo Boga, a efektem mojej drogi będzie postawa otwartości wobec drugiego człowieka, wyrażająca się w tym, że moje serce nie będzie klasyfikowało ludzi na lepszych i gorszych, ze względu na ich społeczny status, umiejętności, charakter czy usposobienie względem mnie.

Inna definicja „otwarcia się” określa to wyrażenie jako stać się dostępnym. Dostępność wiąże się z dyspozycyjnością do tego, do czego Bóg mnie zaprasza, a często zaprasza mnie do czegoś dla mnie nowego, nieznanego. Zakończyły się wakacje uczniów szkół podstawowych i średnich, trwają jeszcze wakacje studentów i tych, którzy studentami staną się wraz z rozpoczęciem roku akademickiego. Może sam zastanawiasz się, do czego wzywa cię Bóg? Może już to wiesz, ale nie masz odwagi stać się dostępnym, dyspozycyjnym, otwartym na Boga? Może znasz kogoś, kto się waha, kto się boi, np. pójść do seminarium diecezjalnego czy zakonnego? Dodaj mu odwagi, wyślij mu tekst tej Ewangelii.

 

Effatha – to znaczy: Otwórz się! (Mk 7, 34) Otwórz się na słowo Boga, otwórz się na tego człowieka z którym ci może nie po drodze, otwórz się zmiany, otwórz się na coś nowego, stań się dostępnym i dyspozycyjnym dla Boga! Do tego On cię dzisiaj wzywa!

ŚWIĘTO NARODZENIA NMP – MATKI BOŻEJ SIEWNEJ

8 września – Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny ...

Święto Narodzenia NMP – Matki Bożej Siewnej – 8 września

Co roku 8 września w kalendarzu liturgicznym obchodzimy święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, które zostało umieszczone 9 miesięcy po Uroczystości Niepokalanego Poczęcia (8 grudnia). Zachęcamy, aby w tym dniu uczestniczyć we mszy świętej w naszym sanktuarium maryjnym i oddać cześć Matce Bożej Łaskawej.

Z pism apokryficznych Protoewangelii Jakuba (powstała ok. 150 r.) dowiadujemy się, że rodzicami Maryi byli pobożni Żydzi: św. Joachim i św. Anna, i że Maryja jako kilkuletnie dziecię została przez rodziców ofiarowana w świątyni, gdzie też zamieszkała.

Tradycja przekazuje, że św. Anna i św. Joachim byli sędziwego wieku i nie mieli dziecka, co było uważane za brak błogosławieństwa Bożego, za karę za grzechy przodków. Anna i Joachim gorliwie prosili Boga o dziecko i Bóg wysłuchał ich próśb w nagrodę za pokładaną w Nim bezgraniczną ufność. Według wszelkich dostępnych przeliczeń, Maryja przyszła na świat pomiędzy 20. a 16. rokiem przed narodzeniem Pana Jezusa.

Pierwsze wzmianki o liturgicznym obchodzeniu narodzin Maryi pochodzą z VI w. Datę 8 września Kościół przyjął ze Wschodu.

Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny zwane jest także świętem Matki Bożej Siewnej, które zamykało jeden cykl upraw rolnych i rozpoczynało kolejny. Po tym święcie zaczynano jesienną orkę i siew zbóż ozimych. Na Podhalu nazywano je Zitosiewną, gdyż tam wtedy zasiewano żyto. By uprosić sobie dobry urodzaj, zasiew rozpoczynanow w sposób bardzo uroczysty i do ziarna siewnego mieszano ziarno wyłuskane z kłosów, które było wraz z kwiatami i ziołami poświęcane w uroczystość Matki Bożej Zielnej (Wniebowzięcia Matki Bożej). W święto Matki Bożej Siewnej urządza się też dożynki.

XXII Niedziela Zwykła

XXII Niedziela Zwykła Rok A – Arcybiskupie Seminarium Duchowne w Poznaniu

Mądrością dla człowieka jest wypełnianie Bożych praw i nakazów, o czym mówi nam Księga Powtórzonego Prawa w pierwszym czytaniu. Nikt z nas nie może do Bożego prawa nic dodawać, ani odejmować, to co otrzymaliśmy od Pana jest darem, przyjęcie i zachowywanie tego daru wyjedna nam u Boga mieszkanie w Jego królestwie, o czym zapewnia nas autor natchniony w psalmie responsoryjnym, a także święty Jakub Apostoł w drugim czytaniu.

Ewangelista Święty Marek podaje nam dzisiaj niektóre zwyczaje i prawa pobożnych Żydów. Jezus nie znosi dawnych przepisów, ale krytykuje postawę faryzeuszów, dla których w pewnym momencie tradycja stała się ważniejsza niż samo Boże Prawo. Jezus uświadamia im, że nieczystość wewnętrznej strony misy o wiele razy gorsza jest niż nieczystość zewnętrzna. Z wnętrza bowiem człowieka pochodzi wszelkie zło i czyni go nieczystym.

31 VIII Rocznica Ofiary Sióstr Sakramentek z Warszawy

31 VIII – kolejna rocznica

Ofiary warszawskich sakramentek

Choć odeszły w opinii świętości, to nie można wynieść ich na ołtarze. Wraz z klasztorem spłonęło bowiem w powstaniu archiwum potrzebnych dokumentów.

Trwa powstanie. Warszawskie benedyktynki sakramentki przerywają klauzurę i otwierają drzwi klasztoru przy Rynku Nowego Miasta, by udzielić schronienia walczącym i mieszkańcom. Po 10 sierpnia powstaje tu szpital. Niemcy wzmagają ostrzał artyleryjski i proponują zakonnicom, że przerwą atak, gdy te przejdą na ich stronę. Mimo perspektywy śmierci siostry zostają. Część składa akt ofiarowania swojego życia Bogu. „Aby Polska, gdy powstanie, nie była ani biała, ani czerwona, ale Chrystusowa” – miała sformułować swoją intencję jedna z zakonnic.

Ostatniego dnia sierpnia siostry odprawiają nieszpory. Relacjonuje s. Michaela Walicka, kronikarka klasztorna, jedna z niewielu ocalałych: „Cisza, która po tym pełnym zgiełku, wrzawy, huku okresie była przygotowaniem do tej wiekuistej ciszy niebieskiej. I nagle straszliwy huk, ciemność, krzyk ludzki. Całe sklepienie kościoła runęło, grzebiąc pod gruzami zgromadzone dokoła Najświętszego Sakramentu mniszki i około tysiąca osób cywilnych”. Legenda głosi, że w tym momencie w niebo wzbiło się stado białych gołębic. Po akcji ratunkowej spod gruzów wychodzi dwanaście sióstr. Tyle, ile potrzeba do podtrzymania nieustającej adoracji.

Niestety, w pożarze giną dokumenty, bez których ustalenie tożsamości poległych 31 sierpnia sióstr graniczy z cudem. Brak danych blokuje możliwość rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. – Historię przekazywano z ust do ust i spisywano jeszcze długo potem. Aby uczcić pamięć sakramentek, organizowano nabożeństwa, które gromadziły tłumy – opowiada s. Maria Józefina, która od trzech lat usiłuje skompletować dane o poległych w powstaniu sakramentkach. – Jednak siostry uznały, że rozgłos nie służy kontemplacji i ukrytemu charakterowi zgromadzenia. Mimo to sprawa była wciąż żywa, pojawiali się kolejni świadkowie. Coraz więcej też osób z zewnątrz sugerowało, by rozpocząć proces beatyfikacyjny, co było spójne z naszymi natchnieniami.

Niezwykle trudno udowodnić, że śmierć sióstr była męczeństwem, czyli ofiarą uczynioną z pobudek duchowych, a nie chociażby patriotycznych. Świadczą o tym jedynie strzępy informacji. Jak np. ten, że siostry Stanisława i Modesta 31 sierpnia miały nałożyć swoje najlepsze habity. „Gdy idzie się do Oblubieńca, trzeba ubrać się jak na gody” – mówiły, jakby przeczuwając zbliżającą się śmierć.

Klasztor odwiedziła też siostrzenica poległej pod gruzami s. Barbary Siwek, na temat której zakonnice nie wiedziały praktycznie nic. Przyniosła zdjęcia i list, który w 1943 r. jej ciotka wysłała do swojej siostry. W rodzinie traktowano go jak relikwię. „Każdego dnia jesteśmy przygotowane na śmierć” – widniało w nim zdanie. Z kolei na początku skryptu głoszonych w klasztorze w 1943 r. rekolekcji, który sakramentki ofiarowały w prezencie matce przeoryszy, podpisały się: „Oddane aż do śmierci”. Wiadomo też, że w dniu bombardowania twarze idących ku śmierci zakonnic – nawet tych surowych, powściągliwych i wymagających – lśniły niespotykaną radością i spokojem.

Zbliża się osiemdziesiąta rocznica tragicznego wydarzenia. Choć wciąż więcej znaków zapytania niż wiadomych, siostry wierzą, że w końcu uda się zebrać komplet dokumentów niezbędnych do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Jeśli jesteś świadkiem lub możesz podzielić się wspomnieniami czy pamiątkami związanymi z zakonnicami poległymi 31 sierpnia 1944 r. pod gruzami klasztoru przy Rynku Nowego Miasta 2 w Warszawie, napisz do s. Marii Józefiny na adres: siostry.1944@gmail.com. Każda informacja przybliża do celu, jakim jest ocalenie pamięci o zmarłych w opinii świętości siostrach bohaterkach.

XXI NIEDZIELA ZWYKŁA

XXI NIEDZIELA ZWYKŁA - ROK A - biblia.wiara.pl

Pewnie nieraz słyszeliśmy slogan: „Życie to sztuka wyboru”. Z własnego doświadczenia przekonujemy się o prawdziwości tego zdania. Ileż razy żałowaliśmy źle podjętych decyzji. Czasem były to decyzje, które miały kolosalne dla nas znaczenie. Istotnie, człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga, obdarzony został, jako jedyne ze stworzeń, darem wolnej woli, czyli wolnością wybierania, decydowania o sobie. Bóg nie chciał uczynić nas niewolnikami, marionetkami, które posłusznie wykonują Jego polecenia, ale pozwolił, aby człowiek, któremu objawiona zostaje miłość, był zdolny na tę miłość w sposób wolny, samodzielnie odpowiedzieć. W tym kryło się także ryzyko, że człowiek może tę miłość odrzucić. Człowiek może, jest zdolny dokonać wyboru przeciw Bogu i przeciw sobie samemu. Jest to wybór tragiczny, ale Bóg, który nie chce uszczęśliwiać nikogo wbrew jego woli, gotów jest ten wybór uszanować. Nigdy nie zrezygnuje z człowieka, będzie podejmować kolejne próby odzyskania go, ale ostatecznie pozostawi człowiekowi prawo decyzji o swoim losie. Jeden z naukowców twierdzi, że żyjemy obecnie w cywilizacji nadmiaru wyboru:

– To może być przerażające, jednak okazuje się, że główną umiejętnością, którą powinniśmy w życiu nabyć, jest selekcja. Mnogość ubrań na sklepowych półkach, liczba ofert wakacyjnych w biurach podróży, setki kinowych premier czy choćby dziesiątki rodzajów chleba w piekarni.

To wszystko sprawia, że nasze życie staje się pasmem wyborów, których dokonywać musimy każdego dnia. Okazuje się, że możliwość wyboru nie zawsze nas uszczęśliwia, czasem wręcz sprawia, że nasze życie staje się trudniejsze. Dlatego według eksperta, choć, gdy patrzymy wstecz, nasze życie wydaje się być jedną linią, prawda jest taka, że po drodze było w nim mnóstwo skrzyżowań i od tego, jakie decyzje wówczas podjęliśmy, zależy, w którym miejscu w życiu znajdujemy się dzisiaj. Niektórzy współcześni autorzy uważają nawet, że nie istnieje obecnie coś takiego, jak nasz osobisty świadomy wybór, bo każda decyzja jest do tego stopnia uwarunkowana czynnikami zewnętrznymi i kulturowymi, które nawet nieświadomie ograniczają naszą zdolność rozeznawania i wprost determinują naszą wolną wolę, będącą nieustannie pod wpływem kontrolującego każdą sferę życia systemu. To prawda, że niełatwo jest uniknąć różnych czynników wpływających na nasze decyzje, ale ostatecznie, przynajmniej w najważniejszych sprawach, decydujących o celu naszego życia, niewątpliwie wyboru dokonuje każdy z nas osobiście. Dzisiejsze słowo Boże mówi także o dokonywaniu wyboru. Nawet więcej, wzywa nas do dokonania wyboru: Rozstrzygnijcie dziś, komu chcecie służyć (Joz 24, 15), Czy i wy chcecie odejść? (J 6, 67). Zwróćmy uwagę, że w tej decyzji nie chodzi o wybór jednej spośród równorzędnych wartości. Życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo nie są przecież równoważne. Zestawienie ze sobą jedynego Boga i mitycznych bóstw jest niczym porównanie pełni z pustką, prawdy z kłamstwem, konkretu z utopią. Pójście za Jezusem to droga wiodąca ku życiu i szczęściu. Odejście to pogrążenie się w bezsensie i powolne obumieranie. Jak to jest, że niektórzy ludzie jednak wolą wybierać tę drugą drogę? Przecież nie czynią w ten sposób krzywdy ani Panu Bogu, ani Kościołowi, ani księżom, ani innym wierzącym, ale przede wszystkim sobie. Owszem, sprawiają ból, ale najwięcej tracą na tym wyborze oni sami. Nie miejsce tu na analizowanie przyczyn, które z pewnością są złożone. Wystarczy tylko wspomnieć o skutku. A skutek jest tragiczny i z góry przewidywalny. Tu nie ma wyboru czegoś lepszego, bo życie bez Boga, bez perspektywy zbawienia, bez wartości, bez sensu, bez celu nigdy nie zapewni szczęścia.

Zakończmy fragmentem słynnego przemówienia św. Jana Pawła II wygłoszonego na krakowskich Błoniach 10 czerwca 1979 roku:Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka?Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło. Kiedyś Chrystus zapytał apostołów (było to po zapowiedzi ustanowienia Eucharystii, gdy różni odsuwali się od Niego): „Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6, 67). Pozwólcie, że następca Piotra powtórzy dzisiaj wobec was wszystkich tu zgromadzonych – i wobec całych naszych dziejów i całej współczesności…, że powtórzy dziś słowa Piotra – słowa, które wówczas były jego odpowiedzią na pytanie Chrystusa: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68).