IV NIEDZIELA ADWENTU

IV NIEDZIELA ADWENTU - ROK C

Boimy się zmian w naszym życiu. Zmiany często wprowadzają niepewność i utrudniają przewidywanie przyszłości. Zazwyczaj wolimy to, co już znamy i co jest nam bliskie. Zmiana oznacza jednak opuszczenie strefy komfortu i przekroczenie granic, co często bywa dla nas trudne. Obawiamy się, że zmiany, które zajdą w naszym życiu, mogą prowadzić do niepowodzeń lub porażek.

Trzeba jednak uświadomić sobie, że kiedy Bóg wchodzi w nasze życie, następuje przemiana. Gdziekolwiek się pojawi, nic nie pozostaje takie samo. Kto naprawdę pragnie Boga w sercu, kto chce Go poczuć i doświadczyć, musi być gotów na to, że nie pozostanie to bez wpływu na jego życie – jak to miało miejsce w przypadku Maryi i Elżbiety, o których właśnie słyszeliśmy w Ewangelii.

Spójrzmy jeszcze raz na dzisiejszą Ewangelię.

Jest Maryja: z pewnością miała swoje marzenia o życiu. Jednak niespodziewana sytuacja, która się wydarzyła, przyniosła coś zupełnie nowego. Ta nowość to nie tylko dobra wiadomość: „Staniesz się Matką Zbawiciela”. Pociąga za sobą także trudności: narzeczony wpada w kłopoty. Jak zareagują mieszkańcy wioski? Czy zostaną wyrzuceni? Czy grozi im ukamienowanie, zgodnie z prawem?

A jednak Maryja to akceptuje. Przyjmuje fakt, że jej życie potoczy się inaczej, niż sobie wyobrażała. Robi to, bo zdaje sobie sprawę, że to nie tylko nieszczęście – to Bóg interweniuje w jej życiu. Dlatego może powiedzieć temu jednoznaczne „TAK”

Podobnie jest z Elżbietą. Prawdopodobnie pogodziła się z myślą, że pozostanie bezdzietna. Nagle jednak dociera do niej nieoczekiwana wiadomość: ma zostać matką. Można by powiedzieć: w jej wieku ma być Matką? Na dodatek jej mąż traci mowę, przez tygodnie nie mogą ze sobą rozmawiać.

Również w tym przypadku nowość niesie nie tylko radość, ale także problemy, lęki i trudności. Ale Elżbieta potrafi to zaakceptować, przyjmuje wszystko jako wolę Boga, jako cudowne dzieło Boga w niej.

Historia tych dwóch kobiet niesie dla nas adwentową radę:

Nie odrzucajmy od razu wszystkiego, co zakłóca naszą codzienność. Rzeczy, które wydają się nie pasować i z którymi w danej chwili nie możemy sobie poradzić. Chcielibyśmy z pewnością pozbyć się wszystkich trudności i nieszczęść. Może jednak warto spojrzeć na naszą sytuację z perspektywy Maryi i Elżbiety. Może warto zastanowić się nad tym, co dzieje s ię w naszym życiu, i zapytać, czy Bóg nie próbuje nam przez to coś powiedzieć. Może chce stworzyć w naszym życiu coś nowego.

Nie wszystko, co wydaje się złym zakończeniem, rzeczywiście nim jest. Czasami to po prostu nowy początek. Nie wszystko, co trudne, musi być tylko problemem – czasem to także nowa szansa. Czasami musimy porzucić coś, co kochamy, i stracić coś cennego, by mieć wolne ręce na coś nowego.

To z pewnością nie jest łatwe. Wymaga to wiary i zaufania. Dla niektórych ludzi może być zbyt trudne, by radzić sobie z tym samemu. Być może to kolejna adwentowa rada płynąca z tej historiiwarto dzielić się swoimi zmartwieniami i pytaniami z kimś innym – tak jak robią to Maryja i Elżbieta. Ale nie tylko zmartwieniami i pytaniami – także nadziejami.

Maryja i Elżbieta nie tylko dzielą się swoimi troskami, nie tylko wspólnie szukają odpowiedzi, ale także łączą swoje nadzieje. Obie są pełne wiary, że Bóg nie pozwoli im wpaść w nieszczęście ani znaleźć się w sytuacji bez wyjścia. Obie mają nadzieję, że Bóg wywyższy to, co pokorne, i przyjmie to, co słabe.

Kościół w dzisiejszych czasach zaprasza nas do tego, byśmy nie pozostawiali innych samych z ich zmartwieniami, ale dzielili się nimi i łączyli nadzieje. Bo nadzieja gaśnie, jeśli zatrzymuje się ją dla siebie, a samotność odbiera siłę.

III NIEDZIELA ADWENTU

17.12 – 3. Niedziela Adwentu - KERYGMA - katecheza w Sieci

Dziś już trzecia niedziela Adwentu. Dla wielu osób to czas coraz intensywniejszych przygotowań do nadchodzących świąt, coraz większego zabiegania. Trzeba wszystko dobrze zaplanować i przemyśleć, aby ze wszystkim zdążyć na czas. W wielu zawodach stres w codziennej pracy wzrasta wraz ze zbliżaniem się końca roku. Handlowcy starają się przewyższyć ubiegłoroczną sprzedaż, bo tylko wzrost gospodarczy może zapewnić stabilność ich biznesu. Księgowi i dyrektorzy muszą uporządkować sprawy przed końcem roku, aby bilans nie przedstawiał zniekształconego obrazu ich firmy.

Tymczasem św. Paweł wzywa nas dzisiaj do radości. Mówi: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!” (Flp 4, 4). Można więc zapytać: Kto w tym czasie może jeszcze spać spokojnie i radować się, jak zachęca nas do tego apostoł w liście do Filipian?

Apostoł Paweł powód swego radosnego usposobienia widzi w pewności, że Pan jest blisko. Można to rozumieć dwojako. Podobnie jak wielu ludzi tamtych czasów, Paweł był głęboko przekonany, że Mesjasz wkrótce powróci. Każdy, kto ma czyste serce i uporządkowane sumienie, może wręcz tęsknić za tym czasem. Bliskość Pana można jednak rozumieć także w ten sposób, że żyjemy w Jego obecności i mamy świadomość, że jest blisko. Nie czuję się więc opuszczony, nawet gdy wokół mnie mnożą się różnorakie zmartwienia.

W tę dzisiejszą niedzielę przychodzi nam z pomocą także św. Jan Chrzciciel. Był on całkowicie pochłonięty swoją misją i głosił pokutę nad Jordanem. Ewangelia, pierwotnie napisana po grecku, używa słowa metanoia (gr. μετάνοια), które dosłownie oznacza „zastanowienie się po (fakcie), zmiana myśli, odwrócenie się” – rodzaj duchowej bądź intelektualnej przemiany. To do niego, nad Jordan, przychodzili ludzie z dzisiejszej Ewangelii, pytając: „Cóż mamy czynić?” (J 6, 28). To, czego Jan wyraźnie żąda od swoich słuchaczy jako dowodu przemyślenia, jest, ściśle rzecz biorąc, oczywiste: celnicy nie powinni żądać więcej niż to, co ustalono, a żołnierze nie powinni nikogo źle traktować ani szantażować. Jedynie prośba o dzielenie się z biedniejszymi wykracza poza to, choć również nie wymaga niemożliwego. Jan nie mówi o rzeczach niezwykłych czy odległych człowiekowi – porusza kwestie bardzo podstawowe. Można powiedzieć, że Jan wymaga moralności oczywistej, której można oczekiwać od każdego człowieka.

Jan Chrzciciel daje nam dzisiaj jeszcze jedną wskazówkę. Przeciwstawia swój chrzest wodą chrztowi Duchem Świętym i ogniem, który przyniesie Jezus. Jezus pozwala nam zanurzyć się w nowym duchu, który oczyszcza nas tak, jak ogień oczyszcza metal w piecu.

Czym jest ten nowy duch, to nowe myślenie? Nowy duch to pewność bliskości Boga. Pozwala nam być szczęśliwymi i spokojnymi, ponieważ nie możemy spaść głębiej niż w ręce Boga. Nie musimy się Go bać. Możemy więc odłożyć wszelkie ukryte motywy i otworzyć się przed drugim człowiekiem, zbliżając się do niego i dzieląc się sobą.

Cóż więc możemy uczynićTrzecia niedziela Adwentu zachęca nas do zatrzymania się i otwarcia na ducha Jezusa. Dzięki Niemu doświadczymy radości płynącej z głębi naszej wiary. Ta radość może zmienić atmosferę wokół nas, odnowić relacje z otaczającymi nas ludźmi i przynieść nam wewnętrzne odrodzenie.

UROCZYSTOŚĆ NIEPOKALANEGO POCZĘCIA N.M.P.

Niepokalane poczęcie (obraz Francisco de Zurbarána ...

Jeszcze tylko dwie niedziele i będziemy obchodzili wielkie święto – Święta Bożego Narodzenia. Jednak gdy uczestniczymy dzisiaj w niedzielnej Mszy Świętej, może nam się wydawać, że nasze przygotowanie i oczekiwanie zostało nieco przerwane. W tym roku tak się bowiem złożyło, że w drugą niedzielę Adwentu obchodzimy uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. W związku z tym adwentowy fiolet został w liturgii zastąpiony bielą. Warto więc dziś zatrzymać się na chwilę nad tajemnicą tej uroczystości.

Pojawienie się dziecka na świecie nieodłącznie wiąże się z radością i szczęściem, które towarzyszą jego rodzicom i najbliższym. W sercach tych osób rodzi się wtedy ogromna wdzięczność za dar nowego życia. Radość ta nie pojawia się jednak wyłącznie w momencie narodzin nowego człowieka, ale także wcześniej – dziewięć miesięcy wcześniej, w chwili poczęcia. To wtedy rodzice zaczynają przygotowania do przyjęcia oczekiwanego dziecka na tym świecie.

W przypadku Maryi Jej poczęcie było wyjątkowe. Maryja od pierwszej chwili swojego istnienia została napełniona łaską uświęcającą, co oznacza, że już w momencie poczęcia była w przyjaźni z Bogiem. Została również wybrana z miłości na Matkę Zbawiciela. Dlatego Kościół wyznaje jako dogmat wiary, że Maryja od pierwszej chwili swego poczęcia została zachowana od grzechu pierworodnego dzięki wyjątkowemu przywilejowi łaski Boga Wszechmogącego, ze względu na zasługi Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego.

Biblijnym świadectwem tego wybrania są słowa Archanioła Gabriela z opisu zwiastowania, które usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii: „W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, [anioł] rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1, 26–30).

Chociaż doktryna ta została zdefiniowana jako dogmat dopiero stosunkowo późno, w 1854 roku, w świadomości religijnej Kościoła zawsze było zasadniczo jasne, że Maryja była święta od początku swego życia.

W przeciwieństwie do Maryi, my jesteśmy obarczeni skutkami grzechu pierworodnego. Choć przez sakrament chrztu świętego zostaliśmy z niego obmyci, nadal pozostaje w nas skłonność do grzechu. Niejednokrotnie upadamy, a czasem trudno jest nam się z tych upadków podnieść. Właśnie do Maryi możemy zwracać się z prośbą o pomoc w przezwyciężaniu różnorakich słabości i grzechów. Ta, która nie została dotknięta skazą grzechu, jest dla nas doskonałą pomocą i drogowskazem, jak żyć w świętości oraz jak na co dzień być bliżej Boga. To pod Jej płaszczem może schronić się każdy grzesznik, który pragnie zerwać z grzechem.

Maryja wielokrotnie ukazywała się jako orędowniczka u swojego Syna za wszystkimi, którzy przez swoje grzechy obrazili Boga Wszechmogącego. Choć sama nie doświadczyła brudu i zła grzechu, doskonale rozumie, że grzech jest największym nieszczęściem człowieka. Wie, że jest on źródłem cierpienia, nieszczęść i wszelkich konfliktów. Każdy grzech oddala nas od Boga, od Jego pokoju i miłości. Maryja również wie, co nas czeka, jeśli się nie nawrócimy i nie poprosimy Boga o przebaczenie. Dlatego żaden grzech nie jest dla Niej obojętny.

Jej Syn także potępia grzech i się nim brzydzi, ale równocześnie kocha ludzi, którzy są nieszczęśliwi z powodu swoich grzechów. Jezus kocha ich, ponieważ cierpiał i umarł na krzyżu, aby zbawić ich od zła i grzechu. Dlatego Maryja nieustannie modli się i oręduje za grzesznikami.

 

Z ufnością zwracajmy się więc do Maryi, Niepokalanie Poczętej Dziewicy i Matki Bożej. Ona nadal jest „ucieczką grzeszników”. Niech prowadzi nas do swego Syna, Jezusa Chrystusa, Zbawiciela świata, i pomaga nam przygotować się na Jego przyjście.

I NIEDZIELA ADWENTU

Pierwsza niedziela Adwentu C /01.12.2024/ - Parafia ...

Mogłoby się wydawać, patrząc na dzisiejszą liturgię Słowa, że na początku jest koniec. Dziś, w pierwszy dzień Adwentu, rozpoczynający nowy rok kościelny, Kościół przedstawia nam fragment Ewangelii według św. Łukasza, mówiący o czasach ostatecznych. Może warto zadać sobie pytanie, czy nie powinniśmy zacząć nowego roku liturgicznego od innego tekstu? Jednak gdy zagłębimy się w dzisiejszą Ewangelię, odkryjemy, że wskazuje ona, na czym powinien polegać prawdziwy Adwent.

Przywykliśmy do tego, że Adwent to czas przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia. Ale nie chodzi tu tylko o przygotowania związane z organizacją świąt. Nie chodzi też o to, by nasze miasta i domy były zasypane kolorowymi światłami i pięknymi melodiami. Adwent to czas oczekiwania. Z jednej strony jest to okres przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia, oczekiwania na przyjście Pana do naszego ludzkiego świata. Jednak trzeba też pamiętać, że Adwent zawsze był związany z oczekiwaniem na powrót Pana w dniu ostatecznym. I właśnie o swoim przyjściu mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii.

Od czasów starożytnych ludzie obserwowali ruchy gwiazd i postrzegali je jako gwarancję niezawodności i stabilności. Każda zmiana na niebie wskazywała na niezwykłe wydarzenie. Tak jak narodziny Pana zwiastowała Gwiazda Betlejemska, tak też Jego drugie przyjście będzie zapowiadane przez niezwykłe zjawiska na niebie. Dla uczniów Jezusa nie będzie to dzień lęku, lecz ufności. Jednak aby mieć postawę ufności w dniu ostatecznym, potrzeba przygotowania i przemiany życia. Dlatego w Adwencie musimy wcielić w życie zalecenie samego Jezusa: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe […] Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21, 34-36).

Nie powinniśmy więc ignorować napomnienia Jezusa zawartego w dzisiejszej Ewangelii. Powinniśmy pozwolić Mu szczerze dotknąć naszych serc. Jeśli wykorzystamy ten czas Adwentu, aby jeszcze bardziej zbliżyć się do Jezusa Chrystusa, wtedy dziecko w żłobie może przynieść nam więcej radości w Święta Bożego Narodzenia niż drogie prezenty i dekoracje. Jeśli Adwent stanie się dla nas czasem jeszcze głębszego poznania Jezusa Chrystusa, wówczas myśl o Jego powrocie na końcu czasów nie będzie budzić w nas strachu.

Gdy przygotujemy nasze serca, będziemy mogli stanąć wyprostowani i podnieść głowę, oczekując przyjścia naszego Zbawiciela, który doprowadzi nasze życie do doskonałości.           W jaki sposób możemy to uczynić?

Dzisiejsza Ewangelia daje nam odpowiedź – najważniejsza jest modlitwa. W długie adwentowe wieczory poświęćmy na nią trochę czasu. Możemy zapalić świecę, przeczytać fragment Biblii, odmówić modlitwę z modlitewnika, uczestniczyć w roratach albo adorować Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Pomocne wskazówki daje nam także święta Faustyna. W ‘Dzienniczku’ czytamy: „Matka Boża pouczyła mnie, jak się przygotować do święta Bożego Narodzenia. Widziałam Ją dziś bez Dzieciątka Jezus; powiedziała mi: Córko moja, staraj się o cichość i pokorę, aby Jezus, który ustawicznie mieszka w sercu twoim, mógł wypocząć. Adoruj Go w sercu swoim (…)” (Dz. 785). W następnym roku Faustyna pisała: „Nadchodzi Adwent, pragnę przygotować swoje serce na przyjście Pana Jezusa przez cichość i skupienie ducha, łącząc się z Matką Najświętszą i naśladując wiernie Jej cnotę cichości, przez którą znalazła upodobanie w oczach Boga samego” (Dz. 1398).

 

Takie małe kroki mogą odmienić nasze życie – nie tylko w czasie Adwentu, ale również w każdym innym okresie.

NIEDZIELA JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLA WSZECHŚWIATA

Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata – Niedziela ...

Dziwny jest ten świat. Znamy imiona bohaterów telenowel. Znamy ich losy. Wiemy co się wydarzyło i domyślamy się, co będzie w następnym odcinku. Przeżywamy oglądając filmowe tragedie. Płaczemy, przejmujemy się losem bohaterów z ekranu. A w codzienności… nie wiemy, jak się nazywa nasz sąsiad. Nie wiemy co przeżywa człowiek, który mieszka za ścianą. Nie mówiąc już o bezdomnym, który leży na chodniku przed Twoim domem, kiedy idziesz rano do pracy czy też do sklepu po zakupy by na śniadanie było świeże pieczywo i wędlina. Mówisz sobie w duchu: to pijak, łajdak, nierób, darmozjad nie dam mu pieniędzy. I tak twoje serce twardnieje z dnia na dzień.

A na końcu czasów będziemy sądzeni z miłości…

I przykro jest to powiedzieć, ale niestety nie wszyscy co mówią, że kochają Jezusa wejdą do Królestwa Niebieskiego. Niestety, nie wszyscy…

 Rozmawiałem kiedyś z młodą dziewczyną, katoliczką. Rozmowa dotyczyła spraw wiary. W pewnym momencie moja rozmówczyni mówi do mnie: „Ojcze ja kocham Pana Jezusa. Ja Go bardzo kocham. Tak, ja to czuję w sercu”. Odpowiedziałem: No to pięknie. Ale pytam – co dla Niego robisz? Nie potrafiła mi odpowiedzieć na to pytanie.

Co ty robisz dla Jezusa? Jak wyrażasz swoją miłość do Niego?

To bardzo konkretne pytania.

Powiesz mi, że się modlisz, że chodzisz do kościoła, że się spowiadasz itd.… To dobrze. Ale pytam dalej. Co z tego wynika? Co robisz dla Jezusa po modlitwie, po Mszy świętej, po spowiedzi? Możesz wspaniale wypełnić wszystkie praktyki religijne i nie zauważyć człowieka, który potrzebuje twojej pomocy.

Na końcu czasów będziemy sądzeni z miłości…

Ale nie chodzi o jakąś miłość sentymentalną, uczuciową, miłość z telenoweli. Nie chodzi tylko i wyłącznie o miłość, która prowadzi nas do modlitwy, do Eucharystii. Chodzi o konkretne czyny miłości. Ale wyjaśniam, bo może ktoś mnie źle zrozumieć i powiedzieć: Aha…jeśli więc będziemy sądzeni z miłości, która wyraża się w konkretnej pomocy, to po co mam się modlić. Będę dobrym człowiekiem i to wystarczy.

Otóż nie. To nie wystarczy. Czyń to, tzn. módl się, karm się Eucharystią, spowiadaj się i tamtego nie zaniechaj. Obydwie rzeczywistości idą w parze. Są nierozdzielne. Czyny miłości są owocem modlitwy. Ten kto się prawdziwie modli, widzi potrzeby drugiego, szczególnie cierpiącego człowieka.

To ogromna tajemnica, że Jezus utożsamia się z ubogimi i opuszczonymi. On jest ukryty we wszystkich cierpiących obliczach współczesnego świata.

O tym mówi nam dziś Bóg poprzez słowo Ewangelii. W dzień sądu, w dzień powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię, będziemy sądzeni z miłości. Będziemy sądzeni z czynów miłości. Nasza ignorancja wobec chorych, głodnych, emigrantów, więźniów, jest ignorancją wobec Chrystusa. Jeśli Go ignorujemy w drugim człowieku, oznacza to, że i nasza modlitwa jest byle jaka. Ignorancja wobec cierpiących może skończyć się dla nas tragicznie. I odwrotnie. Nasza posługa dla tych, których świat ignoruje, jest posługą dla samego Chrystusa. Ta z kolei zaowocuje życiem z Bogiem na wieki.

Niedościgłym przykładem konkretnej miłości do ubogich jest  błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty. Osoba głęboko zjednoczona z Bogiem. Wiele godzin poświęcała na modlitwę. Ale to nie wszystko. Ona wyszła na ulice, do ubogich, do bezdomnych, do chorych, którzy dosłownie gnili w rynsztoku.

Pewien dziennikarz przyjechał, aby zrobić reportaż o jej pracy. Po kilku dniach w czasie rozmowy powiedział do Matki Teresy: „Matko, ja bym tego nie robił, nawet za milion dolarów”. Ona odpowiedziała: „Ja też nie”.

Gdzie ukrywał się sekret tej pięknej posługi? Ona odkryła Jezusa w obliczach chorych i ubogich. Dla niej każdy cierpiący człowiek był „drugim Chrystusem”. Wszystko, co robiła, robiła dla Jezusa. Ona nie żyła sentymentalno – uczuciową miłością do Jezusa. Jej życie, jej miłość – to był konkret! Po śmierci została osądzona z miłości. Dziś Kościół ją czci, jako błogosławioną.

 Na końcu czasów sądzeni będziemy z miłości…

Jezus jest praktyczny, miłość jest praktyczna. Bądź też ty praktyczny i konkretny w miłości. Rozejrzyj się! Jest wokół ciebie wiele ludzi, którzy potrzebują twojej pomocy. Jest wokół ciebie wiele „oblicz Chrystusa”, które potrzebują miłości.

NIEZMIENNE NAUCZANIE KOŚCIOŁA

Droga Krzyżowa

Stanowisko 
Konferencji Episkopatu Polski
wobec planowanego przedmiotu Edukacja Zdrowotna

Dziś, gdy przez Polskę przetacza się burzliwa dyskusja o tym, czego młodzi Polacy mają uczyć się w szkole, odwołujemy się do dokumentu, który jest nadrzędny wobec innych przepisów obowiązujących w naszym kraju. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej mówi:

„Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania. Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami” (art. 48 i 53).

W tym kontekście przygotowywany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, jako obowiązkowy, przedmiot Edukacja Zdrowotna jest sprzeczny z Ustawą Zasadniczą. Pomimo niektórych słusznych tematów, jak choćby potencjalne zagrożenia w Internecie czy udostępnianie wizerunku dzieci, to jednak nie można zaakceptować deprawujących zapisów dotyczących edukacji seksualnej. Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa.

Konsultowane rozporządzenie MEN, szczególnie dotyczące kształtu edukacji seksualnej w szkole, narusza obowiązujące w Polsce prawo, godzi w prawa rodziców do decydowania o ich dzieciach oraz zagraża prawidłowemu rozwojowi dzieci i młodzieży.

Myśląc o dobru dzieci, prawach rodziców i polskim społeczeństwie, nalegamy, by zmiany wprowadzane były w duchu dialogu, wzajemnego szacunku i z poszanowaniem prawa.

Dziękujemy rodzicom, babciom, dziadkom, duszpasterzom, nauczycielom, katechetom, opiekunom i organizacjom społecznym, które angażują się we właściwy rozwój i wychowanie dzieci i młodzieży.

Jasna Góra, 22 listopada 2024 r.