XXII Niedziela Zwykła

XXII Niedziela Zwykła Rok A – Arcybiskupie Seminarium Duchowne w Poznaniu

Mądrością dla człowieka jest wypełnianie Bożych praw i nakazów, o czym mówi nam Księga Powtórzonego Prawa w pierwszym czytaniu. Nikt z nas nie może do Bożego prawa nic dodawać, ani odejmować, to co otrzymaliśmy od Pana jest darem, przyjęcie i zachowywanie tego daru wyjedna nam u Boga mieszkanie w Jego królestwie, o czym zapewnia nas autor natchniony w psalmie responsoryjnym, a także święty Jakub Apostoł w drugim czytaniu.

Ewangelista Święty Marek podaje nam dzisiaj niektóre zwyczaje i prawa pobożnych Żydów. Jezus nie znosi dawnych przepisów, ale krytykuje postawę faryzeuszów, dla których w pewnym momencie tradycja stała się ważniejsza niż samo Boże Prawo. Jezus uświadamia im, że nieczystość wewnętrznej strony misy o wiele razy gorsza jest niż nieczystość zewnętrzna. Z wnętrza bowiem człowieka pochodzi wszelkie zło i czyni go nieczystym.

31 VIII Rocznica Ofiary Sióstr Sakramentek z Warszawy

31 VIII – kolejna rocznica

Ofiary warszawskich sakramentek

Choć odeszły w opinii świętości, to nie można wynieść ich na ołtarze. Wraz z klasztorem spłonęło bowiem w powstaniu archiwum potrzebnych dokumentów.

Trwa powstanie. Warszawskie benedyktynki sakramentki przerywają klauzurę i otwierają drzwi klasztoru przy Rynku Nowego Miasta, by udzielić schronienia walczącym i mieszkańcom. Po 10 sierpnia powstaje tu szpital. Niemcy wzmagają ostrzał artyleryjski i proponują zakonnicom, że przerwą atak, gdy te przejdą na ich stronę. Mimo perspektywy śmierci siostry zostają. Część składa akt ofiarowania swojego życia Bogu. „Aby Polska, gdy powstanie, nie była ani biała, ani czerwona, ale Chrystusowa” – miała sformułować swoją intencję jedna z zakonnic.

Ostatniego dnia sierpnia siostry odprawiają nieszpory. Relacjonuje s. Michaela Walicka, kronikarka klasztorna, jedna z niewielu ocalałych: „Cisza, która po tym pełnym zgiełku, wrzawy, huku okresie była przygotowaniem do tej wiekuistej ciszy niebieskiej. I nagle straszliwy huk, ciemność, krzyk ludzki. Całe sklepienie kościoła runęło, grzebiąc pod gruzami zgromadzone dokoła Najświętszego Sakramentu mniszki i około tysiąca osób cywilnych”. Legenda głosi, że w tym momencie w niebo wzbiło się stado białych gołębic. Po akcji ratunkowej spod gruzów wychodzi dwanaście sióstr. Tyle, ile potrzeba do podtrzymania nieustającej adoracji.

Niestety, w pożarze giną dokumenty, bez których ustalenie tożsamości poległych 31 sierpnia sióstr graniczy z cudem. Brak danych blokuje możliwość rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. – Historię przekazywano z ust do ust i spisywano jeszcze długo potem. Aby uczcić pamięć sakramentek, organizowano nabożeństwa, które gromadziły tłumy – opowiada s. Maria Józefina, która od trzech lat usiłuje skompletować dane o poległych w powstaniu sakramentkach. – Jednak siostry uznały, że rozgłos nie służy kontemplacji i ukrytemu charakterowi zgromadzenia. Mimo to sprawa była wciąż żywa, pojawiali się kolejni świadkowie. Coraz więcej też osób z zewnątrz sugerowało, by rozpocząć proces beatyfikacyjny, co było spójne z naszymi natchnieniami.

Niezwykle trudno udowodnić, że śmierć sióstr była męczeństwem, czyli ofiarą uczynioną z pobudek duchowych, a nie chociażby patriotycznych. Świadczą o tym jedynie strzępy informacji. Jak np. ten, że siostry Stanisława i Modesta 31 sierpnia miały nałożyć swoje najlepsze habity. „Gdy idzie się do Oblubieńca, trzeba ubrać się jak na gody” – mówiły, jakby przeczuwając zbliżającą się śmierć.

Klasztor odwiedziła też siostrzenica poległej pod gruzami s. Barbary Siwek, na temat której zakonnice nie wiedziały praktycznie nic. Przyniosła zdjęcia i list, który w 1943 r. jej ciotka wysłała do swojej siostry. W rodzinie traktowano go jak relikwię. „Każdego dnia jesteśmy przygotowane na śmierć” – widniało w nim zdanie. Z kolei na początku skryptu głoszonych w klasztorze w 1943 r. rekolekcji, który sakramentki ofiarowały w prezencie matce przeoryszy, podpisały się: „Oddane aż do śmierci”. Wiadomo też, że w dniu bombardowania twarze idących ku śmierci zakonnic – nawet tych surowych, powściągliwych i wymagających – lśniły niespotykaną radością i spokojem.

Zbliża się osiemdziesiąta rocznica tragicznego wydarzenia. Choć wciąż więcej znaków zapytania niż wiadomych, siostry wierzą, że w końcu uda się zebrać komplet dokumentów niezbędnych do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Jeśli jesteś świadkiem lub możesz podzielić się wspomnieniami czy pamiątkami związanymi z zakonnicami poległymi 31 sierpnia 1944 r. pod gruzami klasztoru przy Rynku Nowego Miasta 2 w Warszawie, napisz do s. Marii Józefiny na adres: siostry.1944@gmail.com. Każda informacja przybliża do celu, jakim jest ocalenie pamięci o zmarłych w opinii świętości siostrach bohaterkach.

XXI NIEDZIELA ZWYKŁA

XXI NIEDZIELA ZWYKŁA - ROK A - biblia.wiara.pl

Pewnie nieraz słyszeliśmy slogan: „Życie to sztuka wyboru”. Z własnego doświadczenia przekonujemy się o prawdziwości tego zdania. Ileż razy żałowaliśmy źle podjętych decyzji. Czasem były to decyzje, które miały kolosalne dla nas znaczenie. Istotnie, człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga, obdarzony został, jako jedyne ze stworzeń, darem wolnej woli, czyli wolnością wybierania, decydowania o sobie. Bóg nie chciał uczynić nas niewolnikami, marionetkami, które posłusznie wykonują Jego polecenia, ale pozwolił, aby człowiek, któremu objawiona zostaje miłość, był zdolny na tę miłość w sposób wolny, samodzielnie odpowiedzieć. W tym kryło się także ryzyko, że człowiek może tę miłość odrzucić. Człowiek może, jest zdolny dokonać wyboru przeciw Bogu i przeciw sobie samemu. Jest to wybór tragiczny, ale Bóg, który nie chce uszczęśliwiać nikogo wbrew jego woli, gotów jest ten wybór uszanować. Nigdy nie zrezygnuje z człowieka, będzie podejmować kolejne próby odzyskania go, ale ostatecznie pozostawi człowiekowi prawo decyzji o swoim losie. Jeden z naukowców twierdzi, że żyjemy obecnie w cywilizacji nadmiaru wyboru:

– To może być przerażające, jednak okazuje się, że główną umiejętnością, którą powinniśmy w życiu nabyć, jest selekcja. Mnogość ubrań na sklepowych półkach, liczba ofert wakacyjnych w biurach podróży, setki kinowych premier czy choćby dziesiątki rodzajów chleba w piekarni.

To wszystko sprawia, że nasze życie staje się pasmem wyborów, których dokonywać musimy każdego dnia. Okazuje się, że możliwość wyboru nie zawsze nas uszczęśliwia, czasem wręcz sprawia, że nasze życie staje się trudniejsze. Dlatego według eksperta, choć, gdy patrzymy wstecz, nasze życie wydaje się być jedną linią, prawda jest taka, że po drodze było w nim mnóstwo skrzyżowań i od tego, jakie decyzje wówczas podjęliśmy, zależy, w którym miejscu w życiu znajdujemy się dzisiaj. Niektórzy współcześni autorzy uważają nawet, że nie istnieje obecnie coś takiego, jak nasz osobisty świadomy wybór, bo każda decyzja jest do tego stopnia uwarunkowana czynnikami zewnętrznymi i kulturowymi, które nawet nieświadomie ograniczają naszą zdolność rozeznawania i wprost determinują naszą wolną wolę, będącą nieustannie pod wpływem kontrolującego każdą sferę życia systemu. To prawda, że niełatwo jest uniknąć różnych czynników wpływających na nasze decyzje, ale ostatecznie, przynajmniej w najważniejszych sprawach, decydujących o celu naszego życia, niewątpliwie wyboru dokonuje każdy z nas osobiście. Dzisiejsze słowo Boże mówi także o dokonywaniu wyboru. Nawet więcej, wzywa nas do dokonania wyboru: Rozstrzygnijcie dziś, komu chcecie służyć (Joz 24, 15), Czy i wy chcecie odejść? (J 6, 67). Zwróćmy uwagę, że w tej decyzji nie chodzi o wybór jednej spośród równorzędnych wartości. Życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo nie są przecież równoważne. Zestawienie ze sobą jedynego Boga i mitycznych bóstw jest niczym porównanie pełni z pustką, prawdy z kłamstwem, konkretu z utopią. Pójście za Jezusem to droga wiodąca ku życiu i szczęściu. Odejście to pogrążenie się w bezsensie i powolne obumieranie. Jak to jest, że niektórzy ludzie jednak wolą wybierać tę drugą drogę? Przecież nie czynią w ten sposób krzywdy ani Panu Bogu, ani Kościołowi, ani księżom, ani innym wierzącym, ale przede wszystkim sobie. Owszem, sprawiają ból, ale najwięcej tracą na tym wyborze oni sami. Nie miejsce tu na analizowanie przyczyn, które z pewnością są złożone. Wystarczy tylko wspomnieć o skutku. A skutek jest tragiczny i z góry przewidywalny. Tu nie ma wyboru czegoś lepszego, bo życie bez Boga, bez perspektywy zbawienia, bez wartości, bez sensu, bez celu nigdy nie zapewni szczęścia.

Zakończmy fragmentem słynnego przemówienia św. Jana Pawła II wygłoszonego na krakowskich Błoniach 10 czerwca 1979 roku:Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka?Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło. Kiedyś Chrystus zapytał apostołów (było to po zapowiedzi ustanowienia Eucharystii, gdy różni odsuwali się od Niego): „Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6, 67). Pozwólcie, że następca Piotra powtórzy dzisiaj wobec was wszystkich tu zgromadzonych – i wobec całych naszych dziejów i całej współczesności…, że powtórzy dziś słowa Piotra – słowa, które wówczas były jego odpowiedzią na pytanie Chrystusa: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68).

XX NIEDZIELA ZWYKŁA

20. Niedziela Zwykła (B) – Jezus, Chleb żywy, który zstąpił z nieba | Homilie i rozważania

Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (J 6, 58) – tymi słowami Jezusa kończy się dzisiejsza Ewangelia. Zastanówmy się wspólnie nad ich znaczeniem.

Zacznę od końca, bo on jest celem drogi, po której kroczymy – życie wieczne. Niedawno znajoma podzieliła się w Internecie taką historią.

„Wczoraj odbyłam bardzo nietypową rozmowę ze starszą córką. Nalegała na szybkie spotkanie, ponieważ chciała nam przekazać bardzo ważne informacje. Jak się okazało, chciała ze mną i mężem porozmawiać na temat śmierci, o tym, co się stanie, jeśli nagle umrzemy, kiedy nas zabraknie. Zaproponowała, żebyśmy wszystko omówili z wyprzedzeniem, żeby potem ona i jej siostra nie spotkały się z kłopotami. Żeby się nie kłóciły przy podziale majątku.

Na początku mój mąż i ja byliśmy w szoku i przyjęliśmy próbę rozmowy jako niesmaczny żart. Nie mamy zamiaru w najbliższym czasie umierać i uważamy, że omawianie tego jest przedwczesne. Ale potem zdaliśmy sobie sprawę, że coś w tym jest. Postanowiliśmy z mężem poważnie o tym porozmawiać i zrobić konkretne kroki w tym temacie”.

Jezus mówi nam dziś o życiu wiecznym. I gdy słyszymy te słowa, to o czym myślimy? Czy myślimy o Bożym królestwie? Czy raczej przychodzi nam do głowy myśl o śmierci? Reakcja nasza może być różna. Gdy wybieramy się w podróż, długo się do niej przygotowujemy. Szukamy wygodnego połączenia, kupujemy bilety, pakujemy walizki. A czy tak samo myślimy i w taki sam sposób przygotowujemy się do podróży w wieczność?

Jezus przypomina nam dzisiaj o bardzo ważnej sprawie, jaką jest zaufanie Bogu. Zaufanie, że On wiernie prowadzi nas w wieczność. Gdy patrzymy na Ukrzyżowanego, możemy w Nim zobaczyć dar, jaki Bóg nam ofiaruje. Jest nim Jego życie oddane dla mojego zbawienia.

Eucharystia, w której uczestniczymy, jest ciągle Jego żywą ofiarą, darem Jego życia dla mnie. On się ciągle daje, wciąż ofiaruje swoją miłość. To jest nasz „paszport” na szczęśliwą podróż do nieba, w wieczność.

Spożywać ten Chleb (por. J 6, 51), znaczy przyjmować dar Jego miłości, miłości ukrzyżowanej. Ta miłość daje nadzieję. Ta miłość daje siłę. Ta miłość uczy miłować jeszcze bardziej.