2 listopada to w Kościele dzień poświęcony wszystkim, którzy poprzedzili nas w wędrówce do wieczności. Piękne jest to, że nasi zmarli nie są nam obojętni, że pamięć o nich trwa, pomimo często upływu lat. Nie ukrywajmy jednak, że podtrzymanie tej pamięci, a w przyszłości pamięci o nas samych, nie jest pewne. Oczywiście, jako chrześcijanie wiemy, że nasz los pośmiertny nie zależy od samej pamięci, jak było to w dawnych wierzeniach, jednak przykro jest zauważyć, że dziś coraz częściej ceremonia pogrzebowa jest miejscem dla nielicznych. Nierzadko słyszy się, że dzieci nie powinno się zabierać na pogrzeby ani nawet na cmentarze, bo może to być dla nich doświadczenie traumatyczne. Ale czy rzeczywiście tak jest?
Wydaje się, że powinniśmy zadać to pytanie nieco inaczej: czy śmierć nie jest elementem życia, a pamięć o niej i o tych, których dotknęła, nie jest naturalną jego częścią? Czy życie samo w sobie nie bywa traumatyczne? Czy nie powinniśmy pokazywać dzieciom prawdziwego życia? Zabawa w Halloween wydaje się akceptowalna, a zabranie dziecka na pogrzeb miałoby wiązać się z traumą?
Mogiły, groby opowiadają historię wielkich ludzi: bohaterów, patriotów, naukowców, artystów i po prostu naszych przodków. To one, często po dziesięcioleciach zapomnienia, stają się niemymi świadkami wielkich czynów tych, którzy pod nimi spoczywają. Dlaczego upominamy się o mogiły tych, którzy zginęli na Wołyniu, w lasach Pomorza czy na syberyjskich stepach? Dlaczego dbamy o zabytkowe pomniki na cmentarzach na Rossie, Rakowicach czy Powązkach? Przecież właśnie po to, by pamięć o tych, którzy tam leżą, trwała.
Siostro i Bracie, śmierć i pogrzeb są rzeczywistościami trudnymi, ale naturalnie wpisanymi w nasze życie. Gdybyśmy patrzyli jedynie z ludzkiego punktu widzenia, śmierć wydawałaby się rozpaczliwym końcem życia, a mogiła jedynym sposobem na podtrzymanie pamięci. Jednak my jesteśmy ludźmi wierzącymi, dla nas życie zmienia się, ale się nie kończy. I choć ból rozstania z ukochanymi jest niepodważalny, to znajdujemy pociechę i zrozumienie w słowach Jezusa. Nasz Pan mówi nam w dzisiejszej Ewangelii, abyśmy się nie trwożyli. Co to znaczy? Jezus wie, że człowiek jest istotą emocjonalną i empatyczną, dlatego pozwala nam wyrażać nasze uczucia. Nie mówi: „Nie płaczcie, nie wspominajcie, nie zadawajcie pytań”, lecz „Niech się nie trwoży wasze serce” (J 14, 1). To znaczy: nie wpadajcie w beznadzieję. Pociechy i nadziei szukajcie w Ewangelii oraz w perspektywie życia wiecznego. Wiara może nam pomóc w przyjęciu śmierci, a sama śmierć może pomóc w pogłębieniu wiary. Paradoksalnie, im bardziej śmierć stanie się dla nas czymś bliskim i naturalnym, tym łatwiejsza będzie do przyjęcia. Nie chodzi tu oczywiście o „oswojenie się, otrzaskanie się” ze śmiercią w potocznym sensie, lecz o prawdziwe zrozumienie jej natury.
Źródłem tego spokoju jest obietnica Jezusa: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” (J 14, 2), przygotowanych dla nas u Ojca. Podświadomie czujemy, że to zaproszenie jest skierowane do nas i naszych bliskich, że tak jak dziś żyjemy blisko siebie, tak przez analogie przyszłość ukazuje nam Jezus. Wiara daje nam siłę i nadzieję do prawdziwego zrozumienia natury śmierci.
Dlatego tak ważne jest, aby cmentarz na nowo stał się naturalnym miejscem spacerów i odwiedzin naszych bliskich zmarłych, nie tylko w czasie tych listopadowych dni.
Siostro i Bracie, dzisiejsze wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych przypomina, że życie ludzkie to coś więcej niż tylko te kilkanaście czy kilkadziesiąt lat życia, czy materialne dobra, za którymi gonimy, i dla których jesteśmy w stanie tak wiele poświęcić. Często to właśnie przy grobie bliskich choć na chwilę zatrzymujemy się i zadajemy pytanie: „Po co to wszystko, skoro nawet nie mieliśmy czasu powiedzieć sobie czegoś ważnego?”.
Dziś tłumnie odwiedzamy nasze nekropolie. Chciałbym Was, drodzy, zaprosić, aby odwiedzanie cmentarzy nie było tylko okazjonalne, lecz stało się naszym zwyczajem. Dawniej, gdy nie było tylu centrów rozrywki i supermarketów, a relacje rodzinne były bliższe ze względu na wielopokoleniowość rodzin, nawiedzanie grobów było bardziej naturalne i powszechne. Nie tylko najstarsi powinni odwiedzać cmentarze, ale i młodsi. Gdzie, jeśli nie podczas odwiedzin grobów naszych przodków, ma kształtować się pragnienie poznawania historii rodzinnych, etosu przodków czy budzenie patriotyzmu? Jak bardzo tego dziś nam brakuje – jednorazowe zapalenie lampki w tłumie ludzi nie sprzyja głębszej refleksji.
Nie bójmy się zabierać na cmentarze dzieci i wnuków, uczmy ich odpowiedniego zachowania w tych miejscach. Opowiadajmy historie o naszych przodkach, a także o bohaterach regionu. Pozwólmy młodemu pokoleniu kształtować się na najbliższej historii. Pamiętajmy, że te listopadowe dni to paradoksalnie bardzo rodzinny czas.