Fragment z Księgi Mądrości – pierwsze czytanie – jest nawiązaniem do Paschy i wezwaniem do czujności, życia „w gotowości”, by spotkać Tego, który nadchodzi, Tego, ku któremu zmierzamy. To postawa, która przypomina moment, gdy Bóg wezwał lud, by przygotował się do wyjścia z Egiptu: „Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach” (Wj 12,11). „Noc wyzwolenia” – pisze Autor Księgi Mądrości – „została zapowiedziana naszym ojcom, aby nabrali odwagi” (por. Mdr 18,7). To jest klucz do zrozumienia Ewangelii.
Wierzący dzisiaj mogą poczuć się jak „mała trzódka”, jak niegdyś Izrael. Ale jeśli jesteśmy w rękach Boga, będziemy zdolni pokonać wszelkie przeszkody. Jezus przypomina, że jesteśmy wybrani, ogarnięci miłością Ojca. Dlatego prosi, aby zrodziło się nasze zaufanie do Boga: „Sprzedajcie, co posiadacie, i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze” (Łk 12,33-34).
Ogołocenie się z tego, co się posiada – dóbr, pieniędzy, ziemi – nie wynika z pogardy ani z filozoficznego cynizmu, lecz z potrzeby dzielenia się z tymi, którzy nie mają. Każdy ma swoje bogactwa: pieniądze, dobra, ale także możliwości, wolny czas, osobiste dary. Uwolnienie się od przywiązania do rzeczy, by objąć Najwyższe Dobro całym swoim jestestwem, jest gwarancją wolności – dowodem na to, że nie żyjemy, polegając jedynie na własnych siłach i możliwościach. To takie proste, a jednak wymaga nawrócenia, które nigdy nie dokonuje się raz na zawsze, lecz musi być odnawiane dzień po dniu, gdy idziemy za Jezusem. Ponieważ dobra i pieniądze niemal zawsze nam towarzyszą – i często się mnożą. W jednym ze swoich kazań ks. Piotr Pawlukiewicz opowiadał o sprzęcie do odtwarzania muzyki – nie pamiętał, czy sam go kupił, czy ktoś mu go podarował. Wieczorem zaczął go składać i podłączać. I – jak mówił – nie wiedział, kiedy minął czas, ale skończył dopiero nad ranem. Wtedy pomyślał: „Gdyby ktoś kazał mi adorować Najświętszy Sakrament przez całą noc, co by się działo? Jakim byłbym męczennikiem, jaka ofiara!”. A tutaj – sam nie wie, kiedy minęły godziny… W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus mówi: „Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze” (Łk 12,34).
Co – lub kto – jest moim skarbem? Gdzie jest moje serce?
Mamy w dzisiejszej Ewangelii wezwanie do czuwania, bycia gotowym na spotkanie z Panem. Powinniśmy być podobni do sług oczekujących powrotu swego Pana: „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie” (Łk 12,35). Zatrzymajmy się na tym obrazie. „Niech będą przepasane biodra wasze…” To postawa pielgrzyma, gotowego wyruszyć w drogę. To postawa Abrahama, który opuścił swoją ojczyznę umocniony obietnicą Boga (por. Rdz 12,1-4). To postawa Narodu Wybranego, gotowego do wyjścia z ziemi niewoli (por. Wj 12,11). I dziś mamy przyjąć taką postawę – by nie zapuścić korzeni w wygodach, bezpiecznych domach i osiągnięciach, które mogą nas zniewolić.
„Zapalone pochodnie” To światło wiary, które pozwala nam odczuwać, że Bóg jest z nami, jest pośród nas. To światło nadziei, które podtrzymuje nas w ziemskiej pielgrzymce – wiemy, ku czemu zmierzamy. To światło miłości, które pobudza do dzielenia się tym, co posiadamy, bo jesteśmy dziećmi jednego Ojca. To światło braterstwa, które przypomina, że nie jesteśmy sami – ale wspólnie przeżywamy tę podróż jako lud Boży. Nie trzeba nikogo przekonywać, jak ważna jest czujność tych, którzy za coś odpowiadają. Ich zaniedbanie, nieuwaga, senność – mogą mieć tragiczne skutki. Czuwanie oznacza rezygnację ze snu, poświęcenie czasu, by nie dać się zaskoczyć. Oznacza walkę z ospałością i biernością – by osiągnąć to, do czego naprawdę dążymy. Jezus wzywa do wielkiej czujności i duchowej gotowości. Prosi nas, abyśmy przyjęli postawę sług, którzy przepasali biodra, by służyć. Abyśmy mieli zapalone lampy, byli gotowi otworzyć, gdy Pan zapuka. Oto prawdziwa postawa chrześcijanina: „Błogosławieni owi słudzy, których Pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie” (Łk 12,37). To znaczy: błogosławieni ci, którzy mając Pana za swój skarb, będą oczekiwać Jego przyjścia – i spotkają Go w chwili, gdy nadejdzie, choćby o późnej godzinie. Czuwanie nie jest łatwe. Trudy dnia, praca, obowiązki, długi czas chrześcijańskiego życia, monotonia codzienności – wszystko to zagraża czujności. Wymaga ona uwagi, roztropności i odpowiedzialności. A gdy ludzie wokół nas troszczą się jedynie o lepsze mieszkanie, samochód czy egzotyczne wakacje – łatwo się w tym zatracić i widzieć tylko to.
Pewien nauczyciel – mędrzec – powiedział do swojego ucznia:
– Rozejrzyj się po tym pokoju i postaraj się zapamiętać wszystkie przedmioty brązowego koloru. Uczeń wykonał polecenie. Po chwili mędrzec rzekł:
– Zamknij oczy i wymień wszystkie przedmioty koloru niebieskiego. Uczeń zdenerwowany odpowiedział: – Nie zauważyłem żadnych przedmiotów niebieskich, bo całą moją uwagę skupiłem na brązowych – tak mi pan kazał. Mędrzec uśmiechnął się i powiedział: – Otwórz oczy i rozejrzyj się. W pokoju jest wiele niebieskich przedmiotów. I to prawda. Po chwili dodał: – Tym przykładem chciałem ci pokazać życiową prawdę: jeżeli w pokoju zwracasz uwagę tylko na rzeczy jednego koloru – a w życiu tylko na to, co materialne, co proponuje świat – to będziesz tylko to widział i to będzie wpływało na twoje życie.
A Ty? Na co dziś patrzysz? Co zajmuje Twoje serce i uwagę?
Spróbuj dziś wieczorem zrobić prosty rachunek sumienia: co było dla Ciebie „skarbcem” w ostatnim tygodniu? Gdzie było Twoje serce – przy Jezusie czy może bardziej przy koncie bankowym, komforcie, opiniach innych?
Zrób miejsce Panu. Stań przed Nim z zapaloną pochodnią wiary – może choć na chwilę adoruj Go w ciszy. Oddaj Mu to, co Cię przygniata, i proś, aby oczyścił Twoje serce, by było gotowe na Jego przyjście – nawet dziś.
Bo „błogosławieni ci, których Pan zastanie czuwających” (Łk 12,37). Niech wśród nich będziesz i Ty.