XXI NIEDZIELA ZWYKŁA

XXI NIEDZIELA ZWYKŁA - ROK A - biblia.wiara.pl

Pewnie nieraz słyszeliśmy slogan: „Życie to sztuka wyboru”. Z własnego doświadczenia przekonujemy się o prawdziwości tego zdania. Ileż razy żałowaliśmy źle podjętych decyzji. Czasem były to decyzje, które miały kolosalne dla nas znaczenie. Istotnie, człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga, obdarzony został, jako jedyne ze stworzeń, darem wolnej woli, czyli wolnością wybierania, decydowania o sobie. Bóg nie chciał uczynić nas niewolnikami, marionetkami, które posłusznie wykonują Jego polecenia, ale pozwolił, aby człowiek, któremu objawiona zostaje miłość, był zdolny na tę miłość w sposób wolny, samodzielnie odpowiedzieć. W tym kryło się także ryzyko, że człowiek może tę miłość odrzucić. Człowiek może, jest zdolny dokonać wyboru przeciw Bogu i przeciw sobie samemu. Jest to wybór tragiczny, ale Bóg, który nie chce uszczęśliwiać nikogo wbrew jego woli, gotów jest ten wybór uszanować. Nigdy nie zrezygnuje z człowieka, będzie podejmować kolejne próby odzyskania go, ale ostatecznie pozostawi człowiekowi prawo decyzji o swoim losie. Jeden z naukowców twierdzi, że żyjemy obecnie w cywilizacji nadmiaru wyboru:

– To może być przerażające, jednak okazuje się, że główną umiejętnością, którą powinniśmy w życiu nabyć, jest selekcja. Mnogość ubrań na sklepowych półkach, liczba ofert wakacyjnych w biurach podróży, setki kinowych premier czy choćby dziesiątki rodzajów chleba w piekarni.

To wszystko sprawia, że nasze życie staje się pasmem wyborów, których dokonywać musimy każdego dnia. Okazuje się, że możliwość wyboru nie zawsze nas uszczęśliwia, czasem wręcz sprawia, że nasze życie staje się trudniejsze. Dlatego według eksperta, choć, gdy patrzymy wstecz, nasze życie wydaje się być jedną linią, prawda jest taka, że po drodze było w nim mnóstwo skrzyżowań i od tego, jakie decyzje wówczas podjęliśmy, zależy, w którym miejscu w życiu znajdujemy się dzisiaj. Niektórzy współcześni autorzy uważają nawet, że nie istnieje obecnie coś takiego, jak nasz osobisty świadomy wybór, bo każda decyzja jest do tego stopnia uwarunkowana czynnikami zewnętrznymi i kulturowymi, które nawet nieświadomie ograniczają naszą zdolność rozeznawania i wprost determinują naszą wolną wolę, będącą nieustannie pod wpływem kontrolującego każdą sferę życia systemu. To prawda, że niełatwo jest uniknąć różnych czynników wpływających na nasze decyzje, ale ostatecznie, przynajmniej w najważniejszych sprawach, decydujących o celu naszego życia, niewątpliwie wyboru dokonuje każdy z nas osobiście. Dzisiejsze słowo Boże mówi także o dokonywaniu wyboru. Nawet więcej, wzywa nas do dokonania wyboru: Rozstrzygnijcie dziś, komu chcecie służyć (Joz 24, 15), Czy i wy chcecie odejść? (J 6, 67). Zwróćmy uwagę, że w tej decyzji nie chodzi o wybór jednej spośród równorzędnych wartości. Życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo nie są przecież równoważne. Zestawienie ze sobą jedynego Boga i mitycznych bóstw jest niczym porównanie pełni z pustką, prawdy z kłamstwem, konkretu z utopią. Pójście za Jezusem to droga wiodąca ku życiu i szczęściu. Odejście to pogrążenie się w bezsensie i powolne obumieranie. Jak to jest, że niektórzy ludzie jednak wolą wybierać tę drugą drogę? Przecież nie czynią w ten sposób krzywdy ani Panu Bogu, ani Kościołowi, ani księżom, ani innym wierzącym, ale przede wszystkim sobie. Owszem, sprawiają ból, ale najwięcej tracą na tym wyborze oni sami. Nie miejsce tu na analizowanie przyczyn, które z pewnością są złożone. Wystarczy tylko wspomnieć o skutku. A skutek jest tragiczny i z góry przewidywalny. Tu nie ma wyboru czegoś lepszego, bo życie bez Boga, bez perspektywy zbawienia, bez wartości, bez sensu, bez celu nigdy nie zapewni szczęścia.

Zakończmy fragmentem słynnego przemówienia św. Jana Pawła II wygłoszonego na krakowskich Błoniach 10 czerwca 1979 roku:Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka?Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło. Kiedyś Chrystus zapytał apostołów (było to po zapowiedzi ustanowienia Eucharystii, gdy różni odsuwali się od Niego): „Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6, 67). Pozwólcie, że następca Piotra powtórzy dzisiaj wobec was wszystkich tu zgromadzonych – i wobec całych naszych dziejów i całej współczesności…, że powtórzy dziś słowa Piotra – słowa, które wówczas były jego odpowiedzią na pytanie Chrystusa: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68).

XX NIEDZIELA ZWYKŁA

20. Niedziela Zwykła (B) – Jezus, Chleb żywy, który zstąpił z nieba | Homilie i rozważania

Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (J 6, 58) – tymi słowami Jezusa kończy się dzisiejsza Ewangelia. Zastanówmy się wspólnie nad ich znaczeniem.

Zacznę od końca, bo on jest celem drogi, po której kroczymy – życie wieczne. Niedawno znajoma podzieliła się w Internecie taką historią.

„Wczoraj odbyłam bardzo nietypową rozmowę ze starszą córką. Nalegała na szybkie spotkanie, ponieważ chciała nam przekazać bardzo ważne informacje. Jak się okazało, chciała ze mną i mężem porozmawiać na temat śmierci, o tym, co się stanie, jeśli nagle umrzemy, kiedy nas zabraknie. Zaproponowała, żebyśmy wszystko omówili z wyprzedzeniem, żeby potem ona i jej siostra nie spotkały się z kłopotami. Żeby się nie kłóciły przy podziale majątku.

Na początku mój mąż i ja byliśmy w szoku i przyjęliśmy próbę rozmowy jako niesmaczny żart. Nie mamy zamiaru w najbliższym czasie umierać i uważamy, że omawianie tego jest przedwczesne. Ale potem zdaliśmy sobie sprawę, że coś w tym jest. Postanowiliśmy z mężem poważnie o tym porozmawiać i zrobić konkretne kroki w tym temacie”.

Jezus mówi nam dziś o życiu wiecznym. I gdy słyszymy te słowa, to o czym myślimy? Czy myślimy o Bożym królestwie? Czy raczej przychodzi nam do głowy myśl o śmierci? Reakcja nasza może być różna. Gdy wybieramy się w podróż, długo się do niej przygotowujemy. Szukamy wygodnego połączenia, kupujemy bilety, pakujemy walizki. A czy tak samo myślimy i w taki sam sposób przygotowujemy się do podróży w wieczność?

Jezus przypomina nam dzisiaj o bardzo ważnej sprawie, jaką jest zaufanie Bogu. Zaufanie, że On wiernie prowadzi nas w wieczność. Gdy patrzymy na Ukrzyżowanego, możemy w Nim zobaczyć dar, jaki Bóg nam ofiaruje. Jest nim Jego życie oddane dla mojego zbawienia.

Eucharystia, w której uczestniczymy, jest ciągle Jego żywą ofiarą, darem Jego życia dla mnie. On się ciągle daje, wciąż ofiaruje swoją miłość. To jest nasz „paszport” na szczęśliwą podróż do nieba, w wieczność.

Spożywać ten Chleb (por. J 6, 51), znaczy przyjmować dar Jego miłości, miłości ukrzyżowanej. Ta miłość daje nadzieję. Ta miłość daje siłę. Ta miłość uczy miłować jeszcze bardziej.

XIX NIEDZIELA ZWYKŁA

19 Niedziela zwykła rok A, B, C; - Poezja i Ewangelia

Kto we Mnie wierzy…

Są ludzie niewierzący. Mówią, że nie ma Boga. A On JEST i pociąga ludzi do siebie. Dziś Jezus mówi, że nikt nie może przyjść do Niego, jeśli go nie pociągnie Ojciec… Bóg jest tym, który daje ŁASKĘ. Nie wszyscy jednak chcą ją przyjąć, jak nie wszyscy przyjęli prawdę, że Jezus jest Chlebem, który zstąpił z nieba. Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem – szemrali przeciw Jezusowi Żydzi.

Ale i dzisiaj „nieWIARYgodnie” brzmią dla wielu słowa Jezusa: Ja Jestem Chlebem Żywym. Nie wszyscy dają Mu wiarę. Są przecież, jak wspomnieliśmy na początku, NIEWIERZĄCY. Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego… – upomina dziś św. Paweł. Przecież nie tylko ciało potrzebuje chleba, ale i dusza jest „głodna”. Nie istnieje tylko chleb z „ziemi”, z pieca, ale i z nieba, ten który zaspokaja. Trzeba tylko serce otworzyć. Pięknie „mówią” o tym znane wierzącym pieśni eucharystyczne: „On się nam daje cały, z nami zamieszkał tu”, „Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan”, „Pan Jezus już się zbliża (…), pobiegnę Go przywitać…” Wiara sprawia, że biegnę. Warto więc być wierzącym!

Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To wiara w Jezusa i przystępowanie do Komunii z Nim zapewnia życie na wieki. Karmienie się Nim – Chlebem z nieba, jest „przedłużaniem” sobie życia. Chrystus po to umarł i zmartwychwstał, po to jest – jak mówi znana pieśń – „utajony w Hostii”, by umacniać nas na drodze do nieba, by zapewniać nam zmartwychwstanie. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.

Wzywa nas Pan Jezus do WIARY. Do wiary w to, co On mówi. Bo On jest Tym, który zstąpił z nieba. Stał się Ciałem, a teraz na każdej Eucharystii staje się Chlebem. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. W wierze więc chodzi o wieczność. O być albo nie być z BOGIEM.

„Kto go je, nie umrze”. Niewierzący nie jedzą tego chleba. Mają tylko mannę ziemską… Nie zapewni jednak ona niczego. Potrzebny jest CHRYSTUS, Chleb Żywy, Najświętszy Sakrament, Ten, którego kapłan podnosząc na każdej mszy świętej, mówi: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”. Czy powiem Mu: Amen. Przyjdź Panie, nakarm duszę mą, daj mi tego chleba, co przemienia w raj me serce…?

Oby tak się stało. Obym był wierzącym. Oby „kiedyś” Pan mnie wskrzesił w dniu ostatecznym.

DUCHOWE PIELGRZYMOWANIA

PIELGRZYMOWANIE DUCHOWE

Nie każdy z nas może podjąć trud pielgrzymowania o własnych nogach na Jasną Górę. Różne bywają tego przyczyny. Zazwyczaj brak czasu, często problemy ze zdrowiem, podeszły wiek, skomplikowaną sytuację rodzinną, służbę wojskową, oddalenie od kraju itp. Nie oznacza to jednak, że w ogóle nie możemy pielgrzymować. Możemy bowiem swoją modlitwą i pamięcią towarzyszyć w drodze tych, którzy w skwarze słońca lub w ulewnym deszczu, wędrują do tronu Jasnogórskiej Matki, pomnażając w ten sposób dobro duchowe oraz uzyskują wiele łask.             Co daje Duchowe Pielgrzymowanie?

„Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze…” (Łk 24,13) Każdy z nas jest jak Kleofas i ów drugi uczeń – nienazwany z imienia – pielgrzym. Uczniowie zdążający do Emaus, uciekali z Jerozolimy. Uciekali, bo ich Mistrz, po którym tyle się spodziewali, został zabity. Oni zaś bali się o własne życie, bali się tego wszystkiego, co mogło się teraz tam dziać. Dlatego uciekają.
Staje się jednak rzecz niezwykła. Oto nieznajomy, który do nich dołącza, tłumaczy im Pisma, łamie dla nich chleb, po czym oni wstają i wracają do Jerozolimy. Spotkanie z Jezusem staje się dla nich czasem zmartwychwstania. Już bez lęku i strachu wracają i mają moc, aby świadczyć o swojej wierze – mają moc, aby dźwigać swoje codzienne krzyże. Duchowy Pielgrzym uczestniczy w pielgrzymce i korzysta ze wszystkich owoców pielgrzymowania. Każdego dnia Duchowi Pielgrzymi otaczani są modlitwą czy to na trasie podczas modlitwy różańcowej czy podczas Mszy świętej – a więc korzystają z owoców modlitwy i Eucharystii.

Modlitwa Pielgrzyma

Jasnogórska Pani Bogarodzico Dziewico. W Twym Niepokalanym Sercu składam moje duchowe pielgrzymowanie. Łącząc się duchem i modlitwą z pątnikami zmierzającymi ku Jasnej Górze, ofiaruję ten dzień w intencji /wymień intencję/. Oddaję Ci Matko moje radości i troski, spotkania i rozmowy, pragnienia i dobre uczynki. Moje prace łączę z Twoimi pracami w Nazarecie, cierpienia i upokorzenia z Twoim trwaniem pod Krzyżem Jezusa na Kalwarii. Matko Boża patronko pątników, niosąca pomoc Świętej Elżbiecie, pielgrzymująca z rodziną do Jerozolimy, oddal ode mnie wszelkie zasadzki złego ducha, uproś opiekę Świętych Aniołów, aby mnie strzegli w drodze i szczęśliwie doprowadzili do celu. Bądź Przewodniczką na wszystkich drogach mojego życia, ucz mnie wypełniać wolę Ojca, pogłębiać więź z Jezusem, odczytywać natchnienia Ducha Świętego. A kiedy przyjdzie kres mojego ziemskiego pielgrzymowania, bądź przy mnie i zaprowadź bezpiecznie do niebieskiej Ojczyzny. Amen

 

Drogi bracie i kochana siostro wyrusz z nami na pielgrzymi szlak jako pielgrzym duchowy chociaż nie będziesz z nami ciałem. 5 VIII-14 VIII 2024r. Kościół w Jabłonnie – godz. 20.30 – kończymy o 21.00 Apelem Jasnogórakim

ŚWIĘTO – PRZEMIENIENIE PAŃSKIE

Przemienienie Pańskie

Dzisiejsza Ewangelia prowadzi nas wraz z Chrystusem, Piotrem, Jakubem i Janem na górę Tabor. Tam Chrystus przemienił się wobec swoich Apostołów. Jego twarz zajaśniała jak słońce, a szaty stały się olśniewająco białe. Apostołowie byli zachwyceni, choć poznali jedynie niewielki odblask wiecznej chwały Ojca, w której po swoim zmartwychwstaniu zasiadł Jezus. To wydarzenie pozostało tajemnicą dla pozostałych uczniów – dowiedzieli się o nim dopiero po wniebowstąpieniu Jezusa. Zdarzenie to Ewangeliści musieli uważać za bardzo ważne, skoro jego szczegółowy opis umieścili wszyscy synoptycy: św. Mateusz (Mt 17, 1-9), św. Marek (Mk 9, 1-8) i św. Łukasz (Łk 9, 28-36). Również św. Piotr Apostoł przekazał opis tego wydarzenia (2 P 1, 16-18). Miało ono miejsce po sześciu dniach – czy też „jakoby w osiem dni” – po uroczystym wyznaniu św. Piotra w okolicach Cezarei Filipowej (Mt 16, 13-20; Mk 8, 27-30; Łk 9, 18-21).
Św. Cyryl Jerozolimski (+ 387) jako pierwszy wyraził pogląd, że górą Przemienienia Chrystusa była góra Tabor. Za nim zdanie to powtarza św. Hieronim (+ ok. 420) i cała tradycja. Faktycznie, góra Tabor uważana była w starożytności za świętą. Może dziwić szczegół, że zaraz po przybyciu na górę Apostołowie posnęli. Po odbytej bardzo uciążliwej drodze musieli utrudzić się wspinaczką, zwłaszcza że wędrowali sześć dni od Gór Hermonu.
W Starym Testamencie powszechne było przekonanie, że Jahwe pokazuje się w obłoku (Wj 40, 34; 1 Sm 8, 11). Dlatego w czasie Przemienienia ukazał się obłok, który okrył Chrystusa, Mojżesza i Eliasza. Głos Boży z obłoku utwierdził uczniów w przekonaniu o teofanii, czyli objawieniu się Boga. Dlatego Ewangelista stwierdza, że świadkowie tego wydarzenia bardzo się zlękli. Termi”Przemienienie Pańskie” nie jest adekwatny do greckieg słowa metemorfothe (por. Mk 9, 2), które ma o wiele głębsze znaczenie. Termin grecki oznacza dokładnie „zmienić formę zewnętrzną (morfe), kształt; przejść z jednej formy zewnętrznej do drugiej”. Chrystus okazał się tym, kim jest w swojej naturze i istocie – Synem Bożym. Przemienienie pozwoliło Apostołom zrozumieć, jak mizerne i niepełne są ich wyobrażenia o Bogu. Chrystus przemienił się na oczach Apostołów, aby w dniach próby ich wiara w Niego nie zachwiała się. Ewangelista wspomina, że Eliasz i Mojżesz rozmawiali z Chrystusem o Jego męce. Zapewne przypomnieli uczniom Chrystusa wszystkie proroctwa, które zapowiadały Mesjasza jako Odkupiciela rodzaju ludzkiego. Wydarzenie to musiało mocno utkwić w pamięci świadków, skoro po wielu latach przypomni je św. Piotr w jednym ze swoich Listów (2 P 1, 16-18). Uroczystość Przemienienia Pańskiego na Wschodzie spotykamy już w VI wieku. Była ona największym świętem w ciągu lata. Na Zachodzie jako święto obowiązujące dla całego Kościoła wprowadził ją papież Kalikst III z podziękowaniem Panu Bogu za zwycięstwo oręża chrześcijańskiego pod Belgradem w dniu 6 sierpnia 1456 r. Wojskami dowodził wódz węgierski Jan Hunyadi, a całą obronę i bitwę przygotował św. Jan Kapistran. Jednak lokalnie obchodzono to święto na Zachodzie już w VII wieku. W Polsce święto znane jest od XI wieku.
Dzisiejsze święto przypomina, że Jezus może w każdej chwili odmienić nasz los. Ma ono jednak jeszcze jeden, radosny, eschatologiczny aspekt: przyjdzie czas, że Pan odmieni nas wszystkich; nawet nasze ciała w tajemnicy zmartwychwstania uczyni uczestnikami swojej chwały. Dlatego dzisiejszy obchód jest dniem wielkiej radości i nadziei, że nasze przebywanie na ziemi nie będzie ostateczne, że przyjdzie po nim nieprzemijająca chwała. Przemienienie to jednak nie tylko pamiątka dokonanego faktu. To nie tylko nadzieja także naszego zmartwychwstania i przemiany. To równocześnie nakaz zostawiony przez Chrystusa, to zadanie wytyczone Jego wyznawcom. Warunkiem naszego eschatologicznego przemienienia jest stała przemiana duchowa, wewnętrzne, uparte naśladowanie Chrystusa. Ta przemiana w zarodku musi mieć podstawę na ziemi, by do swej pełni mogła dojść w wieczności. W drodze ku wieczności uczeń Jezusa musi być Mu wierny: myślą, słowem i chrześcijańskim czynem.
Chrystus obiecuje, że będziemy królować razem z Nim tam, gdzie – za Piotrem – będziemy powtarzać: „Mistrzu, jak dobrze, że tu jesteśmy”. Warunkiem jest to, abyśmy już teraz pamiętali o tym, co dla nas przygotował Bóg, i abyśmy każdego dnia karmili się Jego Słowem i Ciałem. On chce, abyśmy ufnie i wytrwale się do Niego modlili, służyli bliźnim, rozwijając w sobie cnoty. Takie dążenie do przemiany będzie odpowiedzią na zaproszenie św. Pawła: „Przemieniajcie się przez odnawianie umysłu” (Rz 12, 2).