Dziwny jest ten świat. Znamy imiona bohaterów telenowel. Znamy ich losy. Wiemy co się wydarzyło i domyślamy się, co będzie w następnym odcinku. Przeżywamy oglądając filmowe tragedie. Płaczemy, przejmujemy się losem bohaterów z ekranu. A w codzienności… nie wiemy, jak się nazywa nasz sąsiad. Nie wiemy co przeżywa człowiek, który mieszka za ścianą. Nie mówiąc już o bezdomnym, który leży na chodniku przed Twoim domem, kiedy idziesz rano do pracy czy też do sklepu po zakupy by na śniadanie było świeże pieczywo i wędlina. Mówisz sobie w duchu: to pijak, łajdak, nierób, darmozjad nie dam mu pieniędzy. I tak twoje serce twardnieje z dnia na dzień.
A na końcu czasów będziemy sądzeni z miłości…
I przykro jest to powiedzieć, ale niestety nie wszyscy co mówią, że kochają Jezusa wejdą do Królestwa Niebieskiego. Niestety, nie wszyscy…
Rozmawiałem kiedyś z młodą dziewczyną, katoliczką. Rozmowa dotyczyła spraw wiary. W pewnym momencie moja rozmówczyni mówi do mnie: „Ojcze ja kocham Pana Jezusa. Ja Go bardzo kocham. Tak, ja to czuję w sercu”. Odpowiedziałem: No to pięknie. Ale pytam – co dla Niego robisz? Nie potrafiła mi odpowiedzieć na to pytanie.
Co ty robisz dla Jezusa? Jak wyrażasz swoją miłość do Niego?
To bardzo konkretne pytania.
Powiesz mi, że się modlisz, że chodzisz do kościoła, że się spowiadasz itd.… To dobrze. Ale pytam dalej. Co z tego wynika? Co robisz dla Jezusa po modlitwie, po Mszy świętej, po spowiedzi? Możesz wspaniale wypełnić wszystkie praktyki religijne i nie zauważyć człowieka, który potrzebuje twojej pomocy.
Na końcu czasów będziemy sądzeni z miłości…
Ale nie chodzi o jakąś miłość sentymentalną, uczuciową, miłość z telenoweli. Nie chodzi tylko i wyłącznie o miłość, która prowadzi nas do modlitwy, do Eucharystii. Chodzi o konkretne czyny miłości. Ale wyjaśniam, bo może ktoś mnie źle zrozumieć i powiedzieć: Aha…jeśli więc będziemy sądzeni z miłości, która wyraża się w konkretnej pomocy, to po co mam się modlić. Będę dobrym człowiekiem i to wystarczy.
Otóż nie. To nie wystarczy. Czyń to, tzn. módl się, karm się Eucharystią, spowiadaj się i tamtego nie zaniechaj. Obydwie rzeczywistości idą w parze. Są nierozdzielne. Czyny miłości są owocem modlitwy. Ten kto się prawdziwie modli, widzi potrzeby drugiego, szczególnie cierpiącego człowieka.
To ogromna tajemnica, że Jezus utożsamia się z ubogimi i opuszczonymi. On jest ukryty we wszystkich cierpiących obliczach współczesnego świata.
O tym mówi nam dziś Bóg poprzez słowo Ewangelii. W dzień sądu, w dzień powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię, będziemy sądzeni z miłości. Będziemy sądzeni z czynów miłości. Nasza ignorancja wobec chorych, głodnych, emigrantów, więźniów, jest ignorancją wobec Chrystusa. Jeśli Go ignorujemy w drugim człowieku, oznacza to, że i nasza modlitwa jest byle jaka. Ignorancja wobec cierpiących może skończyć się dla nas tragicznie. I odwrotnie. Nasza posługa dla tych, których świat ignoruje, jest posługą dla samego Chrystusa. Ta z kolei zaowocuje życiem z Bogiem na wieki.
Niedościgłym przykładem konkretnej miłości do ubogich jest błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty. Osoba głęboko zjednoczona z Bogiem. Wiele godzin poświęcała na modlitwę. Ale to nie wszystko. Ona wyszła na ulice, do ubogich, do bezdomnych, do chorych, którzy dosłownie gnili w rynsztoku.
Pewien dziennikarz przyjechał, aby zrobić reportaż o jej pracy. Po kilku dniach w czasie rozmowy powiedział do Matki Teresy: „Matko, ja bym tego nie robił, nawet za milion dolarów”. Ona odpowiedziała: „Ja też nie”.
Gdzie ukrywał się sekret tej pięknej posługi? Ona odkryła Jezusa w obliczach chorych i ubogich. Dla niej każdy cierpiący człowiek był „drugim Chrystusem”. Wszystko, co robiła, robiła dla Jezusa. Ona nie żyła sentymentalno – uczuciową miłością do Jezusa. Jej życie, jej miłość – to był konkret! Po śmierci została osądzona z miłości. Dziś Kościół ją czci, jako błogosławioną.
Na końcu czasów sądzeni będziemy z miłości…
Jezus jest praktyczny, miłość jest praktyczna. Bądź też ty praktyczny i konkretny w miłości. Rozejrzyj się! Jest wokół ciebie wiele ludzi, którzy potrzebują twojej pomocy. Jest wokół ciebie wiele „oblicz Chrystusa”, które potrzebują miłości.